Punkt przełomowy to książka wyjątkowego pisarza - Malcolma Gladwella. Dziennikarza i myśliciela. Gladwell to człowiek zainteresowany prawami rządzącymi światem, na tej ludzkiej i biznesowej płaszczyźnie. Ma moc zwracania uwagi na zjawiska pozornie powszechne, nad którymi my na co dzień się nie zastanawiamy. Właśnie za to go cenię.
O czym jest ta książka?
Książka Punkt przełomowy ma już ponad 21 lat, a poza badaniami, na które powołuje się autor, prawie nic się nie zdezaktualizowało. Bo prawa, jakim podlega epidemia społeczna, które jest tu opisana, są stałe. Epidemia społeczna może być zarówno trendem, modą jak i początkiem wielkiego problemu, swoistą lawiną niepożądanych zdarzeń. Nie chcę spoilerować, dlatego nie będę recenzować książki, chcę natomiast podzielić się z Tobą kilkoma wątkami, które zostały w niej poruszone i na pewno na długo ze mną zostaną. I jeszcze jedno, zanim po nią sięgniesz, to nie jest książka naukowa, mimo że znajdziesz w niej sporo odwołań do badań. Może doprowadzić Cię do szczerego zaciekawienia, chęci zgłębienia tematu jak również do złości. Jesteś na to gotowy?
Więcej niż mało ludzi
Podróż zaczyna się od pierwszego kroku - głosi cytat Lao Tzu, podobnie jest z modą czy trendem. Ktoś wpada na pomysł, że zacznie chodzić w butach, które dawno temu wyszły z mody, zaszczepi tę myśl wśród swoich znajomych i oto grupa młodych ludzi przechadza się ulicami wielkiego miasta w oldschoolowym obuwiu. Ktoś to zauważa, podchwytuje, wykorzystuje na wielkim pokazie mody i oto firma, która stała u progu bankructwa wraca do gry. Nagle produkt, o którym wszyscy mieli zapomnieć, staje się pożądany. Garstka osób zwróciła uwagę posłańca, który całkiem niechcący, przyczynił się do uratowania czyjegoś biznesu. Rola posłańca i łącznika jest kluczowa w rozwoju trendu czy epidemii.
150 osób
Jak duża musiała być ta grupa nastolatków, że zwróciła uwagę? Na tyle duża, że nieprzegapialna, a na tyle mała, że nie zauważona wcześniej. 150 osób to idealna liczba osób do zarządzania i budowania relacji. To średnia liczba znajomych, jaką ma przeciętny człowiek. Chodzi o autentycznych znajomych, o których wiemy więcej niż to, jak mają na imię. Firmy mające do 150 pracowników, jeśli tylko chcą, potrafią zbudować wyjątkowe miejsca pracy, oparte na silnym poczuciu przynależności, więzi i wspólnego celu. Powyżej tej liczby relacje zaczynają się spłycać. Coś w tym jest. Trudniej jest nam się spotkać i porozmawiać z każdym, utrzymywać stały kontakt, czasem nawet zapamiętać imię nowej osoby w zespole. Grupa, z którą jesteśmy silniej związani wywiera na siebie większy wpływ - to jasne.
Lep
Grupa 150 oddziałujących i związanych ze sobą osób ma wiele wspólnego. Są cechy, warunki, powody, dla których są określoną grupą. Mogą być to powody czysto ekonomiczne, ale też np. wyznaniowe. Aby przekonać taką grupę do konkretnego działania, zachowania trzeba się trochę natrudzić. Nie jest powiedziane, że grupa jest podatna na sugestie, ale na pewno może być. Ta podatność, nazywana w książce przyczepnością, to kolejny warunek, jaki musi być spełniony, aby doszło do wybuchu epidemii społecznej. To dzięki przyczepności danego tematu, sposobu jego przedstawienia, czyli ciężkiej pracy, zmieniono pierwotną formułę Ulicy Sezamkowej. Wszystko po to, aby stworzyć edukacyjny program dla dzieci. Program, który chwyci małych widzów i ich rodziców za serca. Aby “coś” odniosło sukces, musi być atrakcyjne i zrozumiałe dla odbiorcy. Coraz częściej o tym zapominamy.
Człowiek istota społeczna
To, w jakich warunkach dorastamy, z jakimi osobami obcujemy, ma na nas wpływ. Oczywista oczywistość. Rolę odgrywają ludzie, bez względu na szerokość i długość geograficzną. To swoisty efekt domina, który może doprowadzić do skrajnych skutków. Warunki, w jakich się znajdujemy potrafią popchnąć nas do czynów, o jakie się nie podejrzewamy. Stąd np. nadludzka siła w sytuacjach stresowych. Pewnie kojarzysz słynny eksperyment Zimbardo, w którym badani wcielają się w rolę więźniów i strażników. To tylko przykład tego jak bardzo warunki, w jakich się znajdujemy wpływają na nasze postępowanie. A im sytuacja jest bardziej skrajna, tym mniej siebie poznajemy.
To, co ze mną zostaje
Na koniec chcę Cię zostawiać z dwoma historiami, których finał znajdziesz w książce. Nie są to miłe opowiastki. Rok 1964, Nowy Jork dzielnica Queens. “Przez pół godziny napastnik gonił uciekającą ofiarę, trzykrotnie atakował ją nożem, aż w końcu zabił. Wszystko działo się na oczach trzydziestu ośmiu sąsiadów ofiary (...), żadna z tych trzydziestu ośmiu osób nie wezwała policji” [1]. Dlaczego?
Druga historia dotyczy kraju, o którym może nawet nie słyszałeś - Mikronezji. To państwo na Oceanie Spokojnym jest tak małe, że po wpisaniu nazwy w mapę Google widać tylko pinezkę pośrodku oceanicznych wód. I to właśnie tu borykano się przez dekadę z większym odsetkiem samobójstw wśród dzieci (160 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców) niż w Stanach Zjednoczonych (22 przypadki na 100 tysięcy mieszkańców). Dlaczego przez tak długi czas ten mały kraj borykał się z idealizacją samobójstwa?
Dzięki tej książce momentami bardzo trudnej i poruszającej, zwróciłam uwagę na trzy reguły punktu przełomowego: prawo garstki, czynnik przyczepności i siłę środowiska, które umożliwiają zrozumienie działania epidemii - nie tylko społecznej. Dzięki niej wiem, jak ważne są moje naturalne odruchy i chęć niesienia pomocy kiedy jest ona komuś potrzebna. I przy okazji wiem, jak nazywa się stolica małego państwa Oceanii - Mikronezji. Wiem to, bo jestem ciekawa innego sposobu myślenia, żądna wiedzy i zrozumienia. No i otwarta na teorie myślicieli XXI w. także te nieuświadomione.
[1] M. Gladwell Punkt przełomowy, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2005 rok, s. 31.