Dziewice biznesu
Dodane przez:Mimo że książkę Bransona „Like a virgin. Czego nie nauczą Cię w szkole biznesu” czytałam już kilka tygodni temu, potrzebowałam chwili, aby moje wrażenia się umocniły. Dziś jestem gotowa na małe podsumowanie. Let’s go.
Mimo że książkę Bransona „Like a virgin. Czego nie nauczą Cię w szkole biznesu” czytałam już kilka tygodni temu, potrzebowałam chwili, aby moje wrażenia się umocniły. Dziś jestem gotowa na małe podsumowanie. Let’s go.
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem wykonania testu Gallupa. Chciałam potwierdzić dla samej siebie, jak dobrze się znam. Pewnego wieczoru moja wrodzona ciekawość wzięła górę i poszłam za ciosem. Oto czego się dowiedziałam.
Książki z gatunku „dobre rady” często wpadają mi w ręce. Nie o wszystkich piszę, bo niektóre są jakby żywcem przepisane z krypto poradników biznesowych. I choć nie mam pewności, jak było z „Przejażdżką życia”, to ufam, że spis nadrzędnych wartości Roberta Igera odzwierciedla jego postępowanie i może być dobrą inspiracją.
Wiele razy słyszałam o sobie, że jestem idealistką. Bujam w obłokach, mam nierealne wyobrażenie o pracy. Że takie rzeczy jak ponadprzeciętne zaangażowanie, szczera sympatia do współpracowników i samowolne nadgodziny można zobaczyć tylko w filmie. No to zobaczyłam film.
Długo zbierałam się do przeczytania książki „Powerful. Jak zbudować kulturę wolności i odpowiedzialności”. Dużo o niej słyszałam i bardzo nie chciałam mieć jej za sobą. Bałam się, że po jej lekturze długo nie sięgnę po żadną pozycję dotyczącą kultury organizacyjnej, bo ta zwyczajnie zmiażdży konkurencję. Czy tak się stało?
Punkt przełomowy to książka wyjątkowego pisarza - Malcolma Gladwella. Dziennikarza i myśliciela. Gladwell to człowiek zainteresowany prawami rządzącymi światem, na tej ludzkiej i biznesowej płaszczyźnie. Ma moc zwracania uwagi na zjawiska pozornie powszechne, nad którymi my na co dzień się nie zastanawiamy. Właśnie za to go cenię.
Jednowymiarowość nie istnieje. Każdy z nas posiada zestaw cech, które razem składają się na to, jacy jesteśmy. Typologia kolorystyczna ułatwia komunikację, umożliwia lepszą współpracę, może być też przydatnym drogowskazem, jednak nie jest zero-jedynkowa.
Żeby ten tekst trafił w gusta skrupulatnego i dokładnego niebieskiego, powinnam policzyć liczbę znaków i podzielić ją przez jakąś inną wyjątkową liczbę – może wtedy wzbudziłabym minimalne uznanie. Aczkolwiek śmiem wątpić. Dlatego, nie przeciągając, przechodzę do rzeczy: metodycznie, krok po kroku.
Łagodny, spokojny, koleżeński - taki jest zielony. Nawet muchy by nie skrzywdził. Jego opanowanie i łagodne usposobienie doprowadza czerwonego do furii. Mistrz drugiego planu, wierny kompan, jak go nie lubić?
Kiedy siadłam przed komputerem, aby napisać tekst, świeciło słońce. Może nie powinnam, ale uznałam to za sygnał, że ten artykuł będzie poświęcony „chodzącej radości”. Osobom, które z uśmiechem idą przez życie, zważając na znaki wokoło.