Początek końca

Decyzja o odejściu z pracy nigdy nie jest łatwa. Zwłaszcza jak robi się to z tzw. ciężkim sercem. Ktoś mógłby powiedzieć: dlaczego odchodzisz skoro jest Ci tak smutno, mam swoją teorię na ten temat. Teorię pierwszej myśli — brzmi szamańsko. Zapraszam.

A dlaczego?

Dziś znacznie częściej niż kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu zwalniamy się z pracy. Mam nawet wrażenie, że zasiedzenie w jednym miejscu dłużej niż 5-7 lat jest źle widziane. Są tacy, co potępiają długoletnie związki z pracodawcą, bo jak sądzą — nie dają szansy na dynamiczny rozwój, zabijają zaangażowanie, kreatywność, a nawet uwsteczniają. Pracując w jednej firmie wiele lat można oczywiście osiąść na laurach, nie wykazywać inicjatywy i nie palić się jak żywa pochodnia co poniedziałek, jednak niekoniecznie jest to podyktowane długoletnią współpracą. Jak dla mnie to daleko idący wniosek. Jeśli organizacja daje przestrzeń do realizacji swoich pomysłów, oferuje nowe wyzwania, zadania, umożliwia chociażby zmianę roli czy działu, 10 lat mija jak z bicza strzelił i praca nadal jest ekscytującą przygodą. W naszym życiu zawodowym musi coś pęknąć, abyśmy zdecydowali się na opuszczenie firmy.

No i pękło

Przyczyny odejścia z pracy są zawsze subiektywne. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Za najczęstsze przyczyny nadal podawane są:

  • zła atmosfera w zespole, całej organizacji;
  • brak możliwości rozwoju;
  • monotonia, znudzenie aktualnymi zadaniami;
  • brak docenienia, w tym awansu, brak podwyżki;
  • brak work life balance;
  • niepewne jutro własnego stanowiska, jak i całej firmy.

Zapewne można wyróżnić jeszcze inne argumenty przemawiające za zmianą pracy, ja starałam się wyodrębnić 6 podstawowych. Każdy z nas jest w stanie wskazać minimum jeden z czynników, jaki miał wpływ na decyzję o opuszczeniu firmy. Bywa, że jest ich więcej oraz że tworzą kompilację, która musi prowadzić nas w nowym kierunku.

Teoria pierwszej myśli

Przeprowadziłam wiele rozmów z osobami, które myślały / myślą o zmianie pracy. Sama niejednokrotnie składałam wypowiedzenie, czasem nawet ze łzami w oczach. Mam teorię, że jeśli zaczynamy myśleć o opuszczeniu firmy, to na pewno do tego dojdzie. Pierwszy raz myśl o zmianie może nas nawet przerazić, sami tłumaczymy sobie, że nie można podejmować pochopnych decyzji. Dajemy sobie czas i działamy powoli.

Czasem podczas rozmowy, kiedy wręczamy wypowiedzenie, udaje się nas przekonać do pozostania w organizacji. Mija miesiąc, trzy, nawet pół roku, a myśl o opuszczeniu firmy nadal nam towarzyszy. W tym czasie mamy nawet do siebie żal, dlaczego daliśmy się zatrzymać w tym miejscu, przecież tu się nic nie zmieni. Wcześniej czy później i tak podejmiemy próbę numer dwa, może i trzy, ale na pewno odejdziemy. Jeśli wykluła się w nas myśl o opuszczeniu organizacji i jest ona racjonalna, bo wynika z danego stanu rzeczy, wtedy ciężko jest zmienić decyzję, mimo że miotają nami emocje.

Hamulce

Kiedy dajemy firmie kolejną szansę, wycofujemy wypowiedzenie, albo sprowadzamy swoje myśli do poczekalni, argumentujemy to w najróżniejszy sposób. Za namową kolegów i koleżanek, albo pod wpływem autosugestii oddalamy moment, kiedy się pożegnamy. Jeśli wiele lat było dobrze, realizowaliśmy ciekawe zadania w dobrej atmosferze, rozwijaliśmy się, to może warto dać sobie jeszcze chwilę do namysłu? No pewnie, że warto. Mało kto, od razu po tym jak pomyśli “ spadam stąd” rzuca papierami. Przed odejściem często hamują nas wspomnienia, przywoływanie momentów świetności firmy, wyjątkowych zadań, momentów spędzonych z ludźmi, których lubimy, czy spłacany kredyt. Zawsze znajdziemy argumenty za pozostaniem, tylko w pewnym momencie będą za mało przekonywujące.

Nigdy nie ma idealnego momentu na opuszczenie firmy. Niektórzy zwalniają się kiedy ich złość i frustracja osiąga apogeum, bo wtedy teoretycznie jest łatwiej. Inni, kiedy zawładnie nimi totalne zniechęcenie i obojętność. Trudno jest radzić. Jedno jest pewne, moment w którym pojawia się w naszej głowie myśl o zmianie, jest początkiem końca, takie mam obserwacje. Niestety się sprawdzają.