Ani grama Instagrama

Może trudno w to uwierzyć, ale jeszcze trzy lata temu Instagram był dla mnie “terenem obcym”. Wydawało mi się, że jest to zabawka dla młodzieży, która nijak ma się do moich zainteresowań, czy stylu życia. Uwaga - myliłam się! Teraz z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że Instagram otwiera przede mną to co nieznane, ukazuje inny świat, a co najważniejsze - inspiruje.

Strach się bać

Moja przygoda z Instagramem zaczęła się od płatnych reklam na Facebooku. Tak, właśnie wtedy. Tworząc kampanię natknęłam się na opcję jaką była reklama na Insta - kliknęłam. Przez lata byłam takim właśnie pośrednim użytkownikiem, który dostarczał contentu Instagramowi nie uczestnicząc w jego bajce osobiście. Nadszedł dzień, kiedy Pan Domu namówił mnie na założenie konta. Po raz kolejny miał rację - spodobało mi się.

Od rissotto do Instagrama

Prywatne konto posłużyło mi jako alternatywa do wysyłanych na Whatsapp’a zdjęć moich potraw. Zawsze byłam dumna kiedy udało mi się ugotować, upiec coś nowego (zwłaszcza że uchodziłam za osobę z dwoma lewymi rękami w kuchni) i wysyłając zdjęcie chwaliłam się moim sukcesem najbliższym. Na pierwszym zdjęciu, jakie umieściłam na moim prywatnym Instagramie było rissotto. Duma mnie rozpierała kiedy dostałam pierwsze lajki od totalnie obcych osób.

Hasztag tak

Potęga Instagrama tkwi w hasztagach. To one nabijają oglądalność profili i parują obcych sobie ludzi. Dzięki nim możemy podglądać co dzieje się nie tylko u naszych znajomych, ale też w firmach, którymi się interesujemy, czy u naszych idoli. To okno na świat, które zbliża nas do wcześniej niewidocznego brzegu. Hasztagi pomagają odnaleźć się w morzu zdjęć i treści. Dają nam możliwość wyboru, jaki content nas interesuje, z czym chcemy być na bieżąco.

Narzędzie pracy

Instagram to nie tylko koloryzator codzienności, to też narzędzie mojej pracy. Zawodowo prowadziłam profile firm, w których pracowałam, regularnie wrzucając nowe zdjęcia, monitorując zainteresowanie konkretnymi wpisami i przyrost followersów. Regularnie wrzucane zdjęcia sprzyjają interakcji z obserwującymi. Dają poczucie, że firma nie stoi w miejscu, rozwija się, jest dynamiczna, to wielka wartość na Instagramie. To medium, w którym możemy dać upust swojej kreatywności, im ciekawsza wrzutka tym lepiej. Po trzech latach na Insta wiem, że nie można go lekceważyć, zwłaszcza w działaniach employer brandingowych, czy marketingowych.

Photo every day

Założenie konta na Instagramie było dla mnie przełomem. Obecna na Facebooku i LinkedIn po omacku poruszałam się w nowym miejscu. Z każdym dniem wprawiałam się w fotograficznych umiejętnościach, wypróbowując nowe filtry, tagi i opisy. Założyłam profil osobisty @magdalena.biegusiewicz oraz tematyczny - bezpośrednio związany z moją czytelniczą pasją. To ten drugi - @czy_tu_czytu, pozwolił mi sprawdzić jak to jest zdobywać odbiorców, których łączy zamiłowanie do literatury. Ekscytowałam się każdym komentarzem i nowym followersem. Do dziś prowadzę to konto, regularnie wrzucam opinie i oceny przeczytanych książek. Daje mi to wielką frajdę.

Prowadząc konta na Instagramie, własne i firmowe nauczyłam się jednego, aby wiedzieć gdzie postawić granicę. Metodą prób i błędów dowiedziałam się jakie dni, godziny, tagi sprawdzają się. Kiedy wrzucam nowe prywatne zdjęcie w niedzielę o 12:00 wiem, że nie będzie miało wielu lajków, ale już nie jestem na nie tak łasa jak na początku. Publikując treści firmowe, czy te związane z literaturą precyzyjniej wybieram parametry. Zależy mi na jak największym dotarciu i czerwonych serduszkach. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez Instagrama, zapełnia on lukę, o istnieniu której nie miałam kiedyś pojęcia.