W tył zwrot

Nie wiem, czy to pandemia uwypukla społeczne niezadowolenie i rozczarowanie pracą zawodową, czy to kwestia moich rozmów z ludźmi, jednak postanowiłam podjąć dziś niełatwy temat toksycznego środowiska pracy. Nie będzie to poradnik jak żyć, ale raczej na co zwrócić uwagę, żeby uświadomić sobie, że czas zwinąć żagle.

Warto mieć wartości

Otóż to. Warto mieć wartości, które napędzają nas w pracy. Mogą być zbieżne z tymi prywatnymi, to nawet lepiej. Dla jednych będzie to uczciwość, otwartość na innych, odpowiedzialność czy pracowitość. Są osoby ceniące spokój, uporządkowanie ale też rozwój czy koleżeńską postawę. Jedno trzeba sobie napisać wprost – wartości mają wymiar pozytywny, są systemem funkcjonowania, kompasem. Kiedy obcujemy z osobami mającymi te same wartości, zawiązujemy z nimi często przyjaźnie, łatwiej się dogadujemy. Tak samo funkcjonuje to w pracy. Zatrudniając się w miejscu, które ma zdefiniowane wartości bliskie naszym oraz postępuje w zgodzie z nimi, sprawiamy, że nasz poziom zadowolenia jest wysoki. Od tego wszystko się zaczyna. Od zapytanie siebie samego, czy firma, w której chcę pracować albo już pracuję, wyznaje zasady, pod którymi się podpisuję.

Z pustego i Salomon nie naleje

Niezadowolenie z pracy może mieć kilka wymiarów. Ten, który przejawia się bardzo często – materialny, jest bezdyskusyjny. Pracujemy, by zarabiać pieniądze, godnie żyć i od czasu do czasu zaszaleć. I kiedy nie piszemy o kokosach, a zwykłej, przyzwoitej pensji, której pracodawca nie chce nam zapłacić, bo go nie stać albo zwyczajnie nie chce, odejście z pracy jest poniekąd naturalną koleją rzeczy. Praca to nie wolontariat, wszyscy to wiemy, a jednak nadal są firmy, które zwyczajnie wyzyskują pracowników. Gdy przedsiębiorstwo nie ma pieniędzy na wypłaty, automatycznie nie ma ich na szkolenia, integracje czy benefity. Jeśli są to dla nas ważne atrybuty, decyzja o odejściu jest tylko kwestią znalezienia odpowiednio płatnej oferty. Można się spierać, czy niskie wynagrodzenie ma wpływ na toksyczność miejsca pracy, ja napisałabym, że tak. Zwłaszcza jeśli są lepiej i gorzej opłacani ludzie albo pensje wahają się w zależności od humoru prezesa. Złe zarządzanie sprzedażą nie powinno być usprawiedliwieniem.

Rozwój doskonały

Pokłosiem braku pieniędzy w firmie jest często brak szkoleń i perspektyw rozwoju. Osobiście uważam, że można zastąpić choć trochę zewnętrzne szkolenia wewnętrzną wymianą wiedzy. Pisałam o tym co nieco w artykule Indywidualna wiedza zbiorowa. Jest to oczywiście rozwiązanie pośrednie, ale daje szansę nie tylko na poszerzanie horyzontów, ale też na szlifowanie nowych umiejętności, takich jak np. wystąpienia publiczne. Można też zaopatrzyć firmową biblioteczkę w interesujące pozycje książkowe czy e-booki do samodzielnego kształcenia, przygotować wartościową listę blogów lub podcastów. Nie każdy pracodawca jednak myśli o rozwoju swojego zespołu w ten sposób. Najgorsza sytuacja to taka, kiedy rozwój pracownika nie idzie w parze z jego predyspozycjami czy potrzebami, albo rozumiany jest jako roszczenie. Pamiętajmy, że ten, kto się nie rozwija – cofa się.

Głos nieznoszący sprzeciwu

Każdy, kto ma w pracy przełożonego, wie, jak ważne jest, aby dobrze trafić. Chyba wszyscy już znają obrazki ukazujące różnicę między szefem a liderem. Tylko szefowie, jakimś dziwnym trafem, ich nie kojarzą. Relacja z przełożonym jest niezwykle ważna, w końcu w pracy spędzamy 8 godzin dziennie albo i więcej. Od jego nastawienia, wsparcia, empatii zależy, jak oceniamy nasze miejsce pracy. Zwłaszcza w dużych organizacjach rola lidera jest nie do przecenienia. To przez pryzmat jego osoby w dużej mierze definiujemy swoje zadowolenie z pracy. Dobry lider pielęgnuje nasze mocne strony, rozwija je. Jest wspierający, usuwa z naszej zawodowej drogi przeszkody (jak tylko się da), docenia i słucha. Despotyzm na stanowiskach wysokiego szczebla czy wykorzystywanie wysokiej pozycji to temat tabu w wielu firmach. Mało która firma ma odwagę zapytać pracowników o ich podejście do przełożonego. Bo jeśli spyta i odpowiedź nie będzie pochlebna, to wypadałoby coś z tym zrobić. Tymczasem ludzie odchodzą, jak w przysłowiu, od szefa.

To ludzie ludziom

Jako jedną z trzech najważniejszych rzeczy w pracy wskazujemy atmosferę. Sama zawsze podkreślam, że mogę zarabiać mniej jeśli klimat panujący w firmie jest dobry. A jaki to klimat? Klimat sprzyjający pracy, gdzie otwartość, szczerość i zaangażowanie jest na porządku dziennym. Gdzie wsparcie, wzajemna pomoc i konstruktywny feedback wypływa z DNA firmy. Dobra atmosfera pozwala na wstanie z łóżka w poniedziałek rano o 6:00 bez przerażenia, że znów „tam” muszę iść. Pozytywne miejsce pracy można poznać po tym, że ludzie lubią spędzać ze sobą czas, nie unikają firmowych eventów, a na spotkaniach mówią, co myślą, bez proszenia. Oczywiście są tacy, których zwyczajnie nie bierze taki klimat i mają do tego prawo, a dobrzy organizatorzy to zrozumieją.

To jest Twoje, to jest moje

Pracownik zobowiązany jest świadczyć pracę dla firmy, z którą podpisał umowę. Oznacza to, że ma wykonywać obowiązki zgodne z opisem stanowiska. Nikt nie powiedział jednak, że efekty tej pracy nie są elementem sukcesu pracownika. Mam silne poczucie niesprawiedliwości, kiedy nie odpowiadam za swoją pracę, zarówno kiedy trzeba spijać śmietankę, jak i przyjąć na siebie wiadro pomyj (brutalna perspektywa). Świadomość, że jest się docenianym za dokonania zawodowe, chwalonym, jest potrzebna każdemu. Podobnie jak konstruktywny feedback. Przypisywanie sobie nie swoich zasług i umniejszanie sukcesów to częste zjawisko, które prowadzi do wykonywania zadań po partyzancku. Co to oznacza? Robisz to, co do tej pory, ale bez fajerwerków, nawet nie mówisz z przejęciem o hiperosiągnięciu, jakiego dokonałeś, bo wiesz, że zaraz nie będzie twoje.

Do startu, gotowi, start

Firma, która pielęgnuje w ludziach złe nawyki, nie zauważa błędów, przymyka oko, jest w moim rozumieniu toksycznym miejscem pracy. Firma to ludzie, zatem mówimy tu o tych, którzy są za sterami. Nie bez powodu mówimy, że ryba psuje się od głowy i uważam, że jest w tym sporo prawdy. Nastawianie ludzi przeciwko sobie, zagrzewanie do bezsensownej rywalizacji, umniejszanie sukcesów czy niedocenianie ich to tylko wybrane przykłady zachowań mających miejsce w toksycznych firmach. Nie będę wchodzić za głęboko, bo nie jestem ekspertem, ale słyszałam kiedyś takie zdanie, że „dobre firmy nie borykają się z tematem mobbingu, bo regularnie badają nastawienie pracowników do przełożonych”. Pochwalam taką postawę.

Toksyczne miejsce pracy odbiera nam radość z wykonywanych zadań, zniechęca do uczestniczenia w życiu firmy, podkopuje nasze poczucie własnej wartości, a to może prowadzić do wypalenia zawodowego. Dlatego jeśli widzisz u siebie ww. symptomy, nie czujesz się w pracy dobrze, nie czekaj, zrób w tył zwrot, dobra firma czeka na Ciebie!