Ostatnio branża IT zwolniła. Nie chodzi o wakacyjny chill, a spowolnienie, a w niektórych firmach nawet solidny zastój. Mniej zamówień, zaprzestanie rekrutacji, obcięte budżety – to rzeczywistość wielu firm. Jak wykorzystać ten czas EB-owo? Mądrze.
Do niedawna działy EB w firmach IT płonęły od ilości zadań i goniących terminów. Piętrząca się lista zadań wydawała się nieskończona, aż tu nagle nadeszło spowolnienie. Malejąca liczba klientów i zawieszenie rekrutacji spowodowały zastój niektórych działań EB. Nie jest jednak powiedziane, że wszelkie aktywności należy odłożyć na później.
Co wewnątrz piszczy
Kiedy rynek spowalnia, odczuwa to nie tylko zarząd czy tzw. kadra kierownicza, odczuwa to cały zespół. Jeśli myślisz, że ludzie nie wiedzą, co w trawie piszczy, nie rozmawiają o tym – jesteś w błędzie. Obserwowanie otoczenia, również tego biznesowego, jest elementem stałym naszej rzeczywistości. Każdy widzi malejącą liczbę ogłoszeń, komunikaty o zawieszeniu rekrutacji, a nawet rosnącą liczbę osób, które zgłaszają swoją gotowość do podjęcia nowej pracy, wykorzystując znaną wszystkim nakładkę „open to work”. Jeszcze niedawno na licznych grupach dotyczących pracy w IT pod zapytaniem: jak dostać się do branży, jakie kursy polecacie, roiło się od dobrych rad. Teraz coraz częściej można zobaczyć komunikację o tym, że bańka pękła, branża nie będzie już tak chętnie pozyskiwać juniorów czy osób po przekwalifikowaniu, bo na rynku są dostępne osoby z doświadczeniem. Mimo że każdy widzi, jak jest, pracownicy oczekują komentarza. Przemilczenie sytuacji rynkowej rodzi niepewność, zwłaszcza jeśli w firmie zaczynają się zwolnienia.
Zawsze byłam zwolenniczką komunikacji wprost, wiem, że jest to nie lada wyzwanie tak skonstruować komunikat, aby jednocześnie zaakcentować problem i uspokoić zespół, natomiast nie jest to niemożliwe. To ogromne pole do popisu dla specjalistów od employer brandingu, którzy znając zespół, mogą wesprzeć w tworzeniu właściwych komunikatów tych mówionych i pisanych. Idealnie, jeśli w firmie prowadzone są regularne badania nastroju czy zadowolenia. Dzięki wynikom łatwiej można ocenić, jakich informacji pracownicy oczekują. Taka diagnoza sytuacji bez wątpienia pomaga w gaszeniu pożarów, uciszaniu plotek i zaadresowaniu zarządowi niepokojów i wątpliwości zespołu. Jeśli nie prowadzicie regularnego badania, można zawsze pokusić się o nie teraz, tłumacząc, dlaczego jest ważne i do czego służy. Otrzymane wyniki, wraz z wnioskami i planami powinno się przedstawić zespołowi. Nie ma nic gorszego dla zaangażowania w tego typu badania niż zatajenie wyników, możemy być pewni, że frekwencja przy kolejnej turze spadnie. Podczas prezentacji wyników warto też pozostawić pole na zadawanie pytania albo zebranie ich wcześniej i ustosunkowanie się do nich. Otwarta komunikacja ułatwia współpracę i łagodzi niepokoje – zawsze polecam!
Zadania duże i małe
Czas spowolnienia warto wykorzystać na wyczyszczenie zaległych tematów. Każdy EB-owiec ma zadania z etykietą „na później”. To dobry moment na zmianę statusu na „in progress”. Kiedy pozbędziemy się zaległości, można przystąpić do realizacji innych aktywności, a wśród nich mogą znaleźć się chociażby:
- aktualizacja strony kariery
- napisanie nowych artykułów
- aktualizacja materiałów on- i offboardingowych, praca nad polepszeniem samego procesu
- ulepszenie obowiązujących programów, takich jak chociażby: polecenia pracownicze, Employee Advocacy, program dla Alumnów, powracających do pracy rodziców
- przegląd i aktualizacja intranetu
- stworzenie content planu na kolejny kwartał, w tym treści i grafik
- stworzenie lub odświeżenie nowych materiałów wewnętrznych.
Myślę, że liczba zadań może się też zmienić w zależności od uprawnień EB-owca. Będą firmy, w których pole do popisu będzie jeszcze szersze, dzięki kooperacji z działem szkoleń, rekrutacji czy benefitów. To też dobry czas na prace kreatywne. Brak budżetu nie musi oznaczać totalnego zaprzestania działań integracyjnych. To szczególnie ważne, aby zespół w dobie spowolnienia trzymał się razem. Integracja nie musi być droga. Tu liczy się pomysł, można na przykład wspólnie posprzątać planetę, wesprzeć jakąś organizację w działaniach charytatywnych albo zorganizować cotygodniowe pokazy zdjęć wakacyjnych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić też mały research wśród pracowników, jakie aktywności przy zerowym budżecie byłyby ich zdaniem fajne. Zespół to kopalnia pomysłów.
Coś wow
Kiedy myślałam o zadaniach employer brandingowych, łapałam się na tym, że „wszystko jest w rękach EB-owca”. Specjalista od marki pracodawcy nie musi robić wszystkiego sam. Jeśli w firmie jest przestrzeń na współpracę, ludzie czekają na przydziały do projektów, stresując się brakiem zadań, może chętnie włączą się w działania na rzecz firmy. Tu również należy zasięgnąć języka. Może wspólnymi siłami uda się wam zrobić niesamowite rzeczy. Pamiętajcie, że w firmie pracują osoby z rozmaitymi umiejętnościami i pasjami. Jeśli nie znacie wystarczająco zespołu, standardowo polecam pytać. Jest duża szansa na to, że w waszych progach jest wiele talentów, które mogą zasilić EB-ową kapsułę pomysłów. I tak wspólnymi siłami może się wam udać zorganizować wypad w góry, przeprowadzić ciekawy pokaz po pracy, czy nakręcić video. To wielka strata nie znać potencjału zespołu, zwłaszcza w takim czasie. Dzielenie się zadaniami ma jeszcze jedną zaletę – pielęgnuje zaangażowanie.
Każdy moment jest dobry, aby nadrabiać zadaniowe zaległości. Obecna sytuacja rynkowa może nawet wzmóc kreatywność i otworzyć zamknięte dotąd pokłady pomysłów. Kiedy zaczniecie wypisywać te wszystkie zadania do zrobienia, zdziwicie się, ile was czeka. Kto wie, może nie uda się tego wszystkie zrealizować, bo rynek znów przyspieszy. Tego wam i sobie życzę.