Nie pierwszy raz chcę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami po przeczytaniu książki. Kiedy decyduję się opisać moje wrażenia po lekturze oznacza to, że jest to wyjątkowa pozycja. Tak jest i tym razem. Oto historia o drodze do globalnego sukcesu, który miał się nie udać.
Cechy doskonałe
Konsekwencja, wytrwałość, odwaga, ale też wiara w swój pomysł, to cechy wielkich założycieli. Właśnie to charakteryzowało Marca Randolpha, pierwszego prezesa Netflixa. Chciał założyć własny biznes internetowy, wiedział z kim będzie go prowadził, to czego potrzebował to dobry pomysł. Przy każdej nadarzającej się okazji rozmawiał ze swoim wspólnikiem Reedem Hastingsem o nowych koncepcjach biznesowych, wśród nich była produkcja spersonalizowanego szamponu, kijów bejsbolowych, czy zbilansowanej karmy dla psów. Pewnego dnia, podczas jazdy samochodem, Randolph znów zasypywał przyjaciela pomysłami na podbicie świata. Rozmowa zeszła na kary za nieoddane kasety video i tak od słowa do słowa, pojawił się pomysł, który przeobraził się w must have każdego miłośnika filmów i seriali. Oczywiście, cały proces tworzenia biznesu był mozolny, długotrwały i niepozbawiony problemów. Jednak to co mnie w nim urzekło już na etapie wymyślania, to nieustępliwość, konsekwencja i niezwykła kreatywność współzałożyciela Netflixa - Marca Randolpha. Jego przeogromna chęć posiadania internetowego biznesu wyznaczyła mu kierunek i napędzała go. Wypluwał nowe pomysły, często bez potencjału, ale to właśnie ten pęd, do stworzenia czegoś własnego doprowadził go do powstania wyjątkowego przedsiębiorstwa. Gdybym miała scharakteryzować Randolpha z lat dziewięćdziesiątych, czyli przed powstaniem finalnego konceptu, powiedziałabym, że był zwyczajnie głodny posiadania własnego biznesu.
Co dwie głowy, to nie jedna
Chyba nikt po przeczytaniu książki „Netflix. To się nigdy nie uda” nie ma wątpliwości, że pomysł stworzenia internetowej wypożyczalni płyt, tak płyt DVD, bo tym na początku był Netflix, nie udałby się, gdyby nie tandem Randolph — Hastings. Gdybym miała określić obu założycieli posługując się nazewnictwem Insights Discovery, Randolph jest żółty, a Hastings niebieski. Cóż to oznacza? Marc Randolph płonie pomysłami, jest kreatywny, emanuje pozytywną energią. Szuka sposobności na stworzenie biznesu inspirując się niemalże wszystkim. Jest wizjonerem. Nie ma hamulców, pędzi w obranym kierunku nie zważając na przyziemne sprawy. Hastings stoi na straży nieograniczonej kreatywności Marca, mogłabym użyć stwierdzenia: zabezpiecza tyły. Asekuruje go, sprowadza na ziemię ale też wspiera. Analizuje plusy i minusy nowych pomysłów przyjaciela, diagnozuje problemy, definiuje kolejne kroki, usuwa napotkane przeszkody. Spogląda na wszystko z lotu ptaka, opiekuje się cierpliwie swoim przyjacielem. Mam poczucie, że stanowią dla siebie dwie połówki biznesowej pomarańczy. Jeden uzupełnia braki drugiego, dzięki czemu idealnie się uzupełniają.
Wespół w zespół
Na początku Netflix był internetową wypożyczalnią płyt DVD. Ich model biznesowy powstał ze wsparciem wyjątkowo zaangażowanych ludzi, specjalistów grających zespołowo. Kiedy czytałam o tym, jak dniami i nocami członkowie załogi N tworzyli customowe koperty do wysyłki płyt, albo jak usprawniali logistykę, byłam pod wielkim wrażeniem nie tylko ich determinacji, ale też potężnego zaangażowania. Pracownicy walczyli o zaistnienie i przetrwanie tej firmy równie mocno, jak jej założyciele. Nie dawali sobie taryfy ulgowej. Przekraczali własne granice, byli gotowi do niebywałych poświęceń, po to, aby ziściło się ich marzenie. Oni wierzyli w tę firmę. Razem stworzyli kulturę organizacyjną opartą na wspólnych wartościach i przekonaniach. Oto kilka przykładów:
- potrzebujesz urlopu — weź go, przecież najlepiej wiesz, kiedy musisz naładować akumulatory;
- musisz wydać firmowe pieniądze — wydaj, wiadomo, że rozwój wymaga nakładów, a Ty najlepiej wiesz, jaki rozwój jest potrzebny — jesteś specjalistą;
- otwarte karty — mówisz co ci się nie podoba, jakie masz przemyślenia, czego potrzebujesz, aby poprawić sytuację. Tylko otwarta rozmowa może doprowadzić do poprawy sytuacji jakakolwiek by ona nie była;
- dzielenie się wiedzą — mówienie o swoich doświadczeniach usprawnia pracę całego zespołu, dlatego opowiedz o trudnej sytuacji, jaka cię spotkała i jak sobie z nią poradziłeś, bo może niebawem, twój kolega/koleżanka będą mogli czerpać z twoich zawodowych doświadczeń;
- inspirujący liderzy — zadaniem lidera jest inspirowanie zespołu, a nie zarządzanie nim. Jesteśmy dorośli, wiemy co należy do naszych obowiązków, czasem potrzeba nam jedynie iskry, która popchnie nas dalej. Inspiruj swój zespół, wzmacniaj jego kreatywność.
To wydarzyło się naprawdę
Kiedy po kilku latach wytężonej pracy powstał Netflix, wszystko się zmieniło. Nie tylko dla jego klientów — kinomaniaków, ale dla całego zespołu pracującego na wspólny sukces. Przeżyli ciężkie chwile w dniu, kiedy odpalili platformę, a serwery nie wytrzymały. Czy kiedy okazało się, że więcej pieniędzy zarabiają na sprzedaży DVD niż z ich wypożyczania. Ich model biznesowy ewoluował. Nieustannie poszukiwali nowych rozwiązań, aby wynieść go na wyżyny i spopularyzować. Nawiązywali współpracę z rozmaitymi firmami, z sukcesami i wpadkami. Uczyli się na błędach, nie bali się ponosić porażek. Kiedy drogi Randolpha i Hastingsa się rozeszły, a firma trafiła na giełdę, zaczęła się nowa era. Większość z nas kojarzy Netflixa jako platformę streamingową dla miłośników małego i dużego kina. Jednak nie zawsze tak było i nie zawsze wszystko wskazywało na to, że ten pomysł się uda.
Neflix to spełnione marzenie. Firma zdobywca. Wielka inspiracja dla mnie, oto przykład, a może i dla Was? Bardzo często mówię do mojego Pana Domu, że czas wkroczyć w świat, na razie, małego biznesu. Zapalamy się, rozpędzamy i hamujemy. Może nasze marzenie nie jest jeszcze tak silne, nie wpadliśmy na idealny pomysł. Musimy częściej jeździć razem samochodem… koniecznie!