Autobus zwany firmą

Inspiracją do dzisiejszego tekstu był artykuł o kierowcach autobusów. Każdy EB-owiec życzyłby sobie w zespole takich pasjonatów. Zabieram was na przejażdżkę.

Artykuł opowiada o pracy zawodowych kierowców autobusów. Bohaterowie wykonują tę pracę na pełny etat lub dzielą to zajęcie z inną profesją, np. Zygmunt Kukla – znany szerszemu gronu jako dyrygent. Każdy z nich aż kipi pasją i zaangażowaniem. Mają cechy pracowników marzeń. Jakie to cechy? Co ich wyróżnia?

Dokąd jedziemy?

Zachęcam was do przeczytania tego tekstu. Dla mnie jest niesamowicie wartościowy, bo emocjonalny i bardzo szczery. Niejeden EB-owiec powinien go przeczytać, aby poczuć siłę zaangażowania, jaką warto wzmacniać w firmach. Przydałoby się, żeby tekst przeczytali też copywriterzy i marketingowcy. Po jego lekturze musiałam sprawdzić fakty o firmach bohaterów, co wpłynęło na moje doświadczenia z marką. Tak się pisze chwytające za serce teksty! Gratulacje, Olu Długołęcka.

Jedyneczka. Ruszamy

Jak często zdarza wam się rozmawiać o pracy kierowcy autobusu? Zakładam, że temat wchodzi przy okazji opóźnienia rozkładu jazdy albo kiedy trzeba załatwić transport na imprezę firmowa. Ja sama rzadko pochylam się nad tą profesją. Kiedyś robiłam to częściej, bo znajomy z pracy w radiu (pisałam Wam o mojej pracy w radiu) jeździł busem zawodowo, a w ramach hobby był reporterem. Pamiętam, że mówił o tym zawodzie jako o powołaniu. To nie jest najlepiej opłacana praca, duża odpowiedzialność, stres, ciśnienie z każdej strony, jeśli się tego nie lubi, raczej nie zostaje się w branży. Czynnik ludzki, czyli kontakt z pasażerami, jest tym, co kierowców napędza. Mówił o tym mój znajomy i panowie z artykułu. Mamy zatem pierwszy wniosek: praca z sensem jest motorem napędowym.

Dokąd jedziemy?

Mało kto myśli o odpowiedzialności, jaka spoczywa na kierowcach autobusów. Koncentracja przez wiele godzin, uważność, dbanie o bezpieczeństwo pasażerów to tylko niektóre z top listy ich codzienności. Poczucie sprawczości dodaje stanowisku atrakcyjności. Decydowanie o tym, co się wydarzy, jakie są kolejne kroki – w tym wypadku kilometry. Ważna jest świadomość, jak wiele zależy od nas, ocenienie, na co mamy wpływ, a na co nie. Począwszy od planowania trasy, przez postoje, po decyzje o objazdach - to wszystko jest w gestii kierowcy. Niby nic takiego, ale kiedy dodamy do tego czterdzieścioro pasażerów w różnym nastroju i nieprzewidywalne sytuacje na drodze, robi się poważnie. Ta odpowiedzialność za innych jest bardzo ważnym elementem pracy w ogóle. Przecież nie robimy zadań dla siebie, możemy też odpowiadać za zespół czy podejmować decyzje za grubą kasę. Poczucie wpływu nabiera na znaczeniu, kiedy jest realizowane naprawdę.

Nie prowadzę po alkoholu

Zasady, reguły, procedury. Nielubiane, a często potrzebne. Nawet gdy zasady nie są spisane czy podpisywane pracowniczą krwią, posiadanie własnego systemu wartości jest cenne. A kiedy są spójne z firmowymi, to jak wygrać los na loterii. W pracy kierowców autobusu są zasady określone w przepisach ruchu drogowego, ale też te mówiące o przerwach w pracy czy koniecznych postojach. Znajdą się też te praktyczne, wypracowane w grupie lub samodzielnie np. nieopuszczanie pojazdu w trakcie postoju, bo złodzieje tylko czekają na bagaże pasażerów. W niektórych firmach tworzy się kodeksy postępowania, złote zasady, firmowe biblie itp., a na przykładzie bohaterów artykułu widzimy, że pewne obyczaje doskonale tworzą się oddolnie. Wypływają z potrzeby chwili i świetnie się sprawdzają. Jestem wielką fanką oddolnych inicjatyw, bo mają umocowanie w rzeczywistej kulturze firmowej.

Dziś pojedziemy inną trasą

Na pewno są osoby, które lubią rutynę w pracy. Świadomość, że nic nas nie zaskoczy, że dzień pracy jest przewidywalny i powtarzalny. Usłyszałam kiedyś, że może tak można definiować bezpieczeństwo. Szanuję, mimo że jest to dla mnie osobiście niewyobrażalne, aby dzień można było dosłownie kserować. W pracy kierowców zmienność trasy, pasażerów, te drogowe niespodzianki dodają ich pracy kolorytu. Jak sami podkreślają, nie lubią nudy. Pracownikom żądnym różnorodności dobrze jest ową zapewnić. Nie zamykajmy dzikich ptaków w klatkach, już na etapie rekrutacji określmy, jakie zadania pasują do danej osoby. Nie ma nic gorszego niż przyjąć pracę pełną wizji różnorodności, a dusić się, robiąc te same nudne rzeczy dzień w dzień. Ci, którzy cenią atrybuty danego stanowiska, na pewno lepiej będą do niego dopasowani i usatysfakcjonowani, to nie jest prawda objawiona.

Granica prędkości

Wyżej pisałam o zasadach, a teraz popatrzę w stronę granic. Bo każdy z nas je posiada, kierowcy też. Nie lubią chodzenia po autobusie podczas jazdy, niezapinania pasów, nadmiernego spożywania alkoholu czy zajmowania miejsc parkingowych przeznaczonych dla autobusów. No i fajnie. Wyznaczanie granic jest potrzebne, bo wiemy, gdzie kończy się nasz komfort a zaczyna frustracja. Jeśli jesteśmy w stanie to głośno określić – super. Gdy nie, dobrze byłoby poprosić o pomoc. Nie każdy ma wysoki poziom asertywności, dlatego praca zespołowa i support firmowy są nieocenione. To temat bliski posiadaniu zasad i wartości. Owe granice definiowane są nierzadko właśnie przez ten nasz prywatny zbiór wartości. Zawsze warto zabrać głos, pracownicy, którzy to potrafią, przynoszą korzyść nie tylko sobie, ale także firmie. Warto jawnie komunikować naruszenie granic bądź ich przesuwanie w każdym zakresie. Mądra firma na pewno to doceni.

Pasażerowie proszeni do autobusu. Odjeżdżamy

Komunikacja w każdej pracy jest ważna. Sama chęć nawiązania rozmowy, nieucinanie jej, ośmiela drugą stronę. Dla kierowców konwersacja jest elementem ich codzienności, którą lubią. Gaduły są w istnym raju. Myślę, że typ słuchacz także. Skoro wiemy, że praca składa się z ciągłej komunikacji, ustalania, potwierdzania, feedbackowania, to umiejętność komunikacji nabiera wartości. W mojej aktualnej pracy zawsze zwracamy uwagę na umiejętności komunikacyjne podczas rekrutacji, bo otwartość w tym zakresie ułatwia zadawanie pytań, skraca dystans i przyspiesza aklimatyzację. Szczera komunikacja, taka ludzka, bez jadu i stosowania lukru, ma moc. Długoterminowo przekłada się na otwarte relacje, poznawanie swoich oczekiwań, co może mieć wpływ nawet na rotację.

Szczęśliwe u celu

O potrzebie docenienia zawsze warto pisać. Uśmiech, dobre słowo czy kciuk w górze znaczą bardzo wiele. Każdy przejaw uznania wpływa pozytywnie, poprawia dzień, daje poczucie dobrze wypełnionego zadania. Wiele miejsca w artykule poświęconego jest docenieniu za szczęśliwe dotarcie do celu. Wedle bohaterów najlepiej dziękują Amerykanie, bo szczerze wyrażają emocje, chcą nawiązać kontakt z kierowcą. Azjaci także chwalą, doceniają przepisową i bezpieczną jazdę. Europejczycy nie mają takiej otwartości na powiedzenie „dziękuję”. Myślę że to dotyczy każdej branży. Za rzadko doceniamy swoją pracę, a szkoda, bo to daje dużego kopa do dalszego działania. Nie zawsze wyrazem uznania jest kasa. Umówmy się, że gdybyśmy płacili za każde dobrze wykonane zadanie, firm nie stać byłoby na zatrudnianie dobrych pracowników. Mówienie „dziękuję” powinno być na stałe wpisane w kulturę każdej firmy.

Mam swoją prywatną kategorię „urokliwości”. Stosuję ją, gdy coś mi się szczerze spodobało, wzruszyło mnie albo poruszyło. Artykuł Oli Długołęckiej właśnie taki jest. Traktuje o uczuciach względem pracy, zaangażowaniu i pasji. Każdej firmie życzę takich ludzi na pokładzie autobusu zwanego firmą.