Dziewice biznesu

Mimo że książkę Bransona „Like a virgin. Czego nie nauczą Cię w szkole biznesu” czytałam już kilka tygodni temu, potrzebowałam chwili, aby moje wrażenia się umocniły. Dziś jestem gotowa na małe podsumowanie. Let’s go.

Ogólnie rzecz ujmując

Czytam dużo à la poradników o powstaniu czy prowadzeniu biznesu, dlatego moje oczekiwania rosną. Szukam treści z życia wziętych, z przykładami i szerokim kontekstem. Lubię poczuć klimat, poznać warunki opisywanych sytuacji. To nadaje publikacji charakteru, ubogaca ją. „Like a virgin. Czego nie nauczą Cię w szkole biznesu” nie jest przekrojową opowieścią o powstaniu imperium Bransona. To raczej zbiór „przydasiów”, złotych myśli czy wskazówek, które sprawdziły się dawno temu. Niektóre z nich mają oczywiście zastosowanie również współcześnie, jednak jest sporo trącących myszką (tak się to pisze?). Lektura ma 356 stron, ponad 70 minirozdziałów poświęconych obserwacjom autora, rekomendacjom i wskazówkom. To, co wyróżnia tę książkę, to publikowane listy, maile, jakie Branson otrzymywał od obcych ludzi zainteresowanych jego zdaniem, proszących o radę, wraz z odpowiedzią na nie. Dzięki takiemu zabiegowi można poznać obawy właścicieli firm, managerów różnych biznesów, zaczynając od kwestii typowo organizacyjnych, przez motywację po zarządzanie zespołem. Te odpowiedzi uchylają rąbka tajemnicy sukcesu jednego z najbardziej znanych i lubianych biznesmenów świata.

Ludzie i jeszcze raz ludzie

Temat zarządzania zespołem, podtrzymywania motywacji czy zaangażowania, ogólne pojęcie szczęśliwego miejsca pracy zawsze mnie interesuje w takich publikacjach. W książce Bransona ten motyw pojawia się kilkadziesiąt razy. Wielokrotnie można przeczytać o tym, że bez ludzi nie ma nic, słuchanie ich jest podstawą atmosfery pracy, ale także rozwoju biznesu. Popełnianie błędów, potknięcia wraz z wyciągiem właściwych wniosków i wdrażaniem planu naprawczego są must have wzrastających biznesów. Możliwość wzięcia odpowiedzialności za swoje działanie czy decyzje dodaje załodze skrzydeł, wspiera jej zaangażowanie. Dzięki zaufaniu wzrastają, rozwijają się i są przekaźnikiem dobrych wzorców. Branson podkreśla, jak ważne jest wsparcie kierownictwa w takich sytuacjach. To postawa managerów powinna być wzorem do naśladowania, stąd tak ważne jest, aby dobierać ich skrupulatnie, tak aby byli prawdziwymi liderami.

Oczekiwania niewspółmierne do darowania

W wielu organizacjach stosowany jest multitasking, łatanie potrzeb czasem nie do końca przygotowanymi do tego ludźmi. Umniejszanie kompetencjom pozornie prostym jak np. obsługa klienta, prowadzi do braku szkoleń w tym zakresie. Metoda „jakoś to będzie” na dłuższą metę się nie sprawdza, zwłaszcza gdy chodzi o dobre imię firmy, wygłaszane przez klientów czy pracowników. Te niby proste umiejętności mogą bowiem stanowić najważniejszą wartość biznesową. Dobrze opisuje to Branson na przykładzie obsługi swoich linii lotniczych, gdzie szkolenia załogi nie wykluczają szkolenia obsługi okołolotniczej. Wyszkoleni ludzie mają narzędzia do wykonywania swoich obowiązków jak najlepiej i nie chodzi tu o jedno szkolenie na trzy lata.

Klient nasz pan

Biznes Bransona, który nieprzerwanie rośnie, skupiony jest głównie wokół usług dla prywatnych użytkowników. Mało kto wie, że poza siecią komórkową, stoi też za sterami linii lotniczych, produkcji napojów, kwiaciarni internetowej czy siłowni. Wiele z jego biznesów, kiedy osiągnęło fazę dorosłości, albo nawet wcześniej, zostało sprzedanych, dzięki czemu mógł inwestować w nowe gałęzie. Niezależnie od tego, czy chodzi o telekomunikację, czy podróże, w centrum usług Virgin zawsze jest klient. Branson podkreśla istotę nieprzerwanej komunikacji. Sam stosuje tę zasadę, chociażby podczas podróży swoimi liniami lotniczymi Virgin Airways, pytając pasażerów o ich wrażenia z lotu, propozycje ulepszeń. Słucha też sugestii załogi, bo to oni są pierwszą linią kontaktu. Wartości firmy muszą być widoczne w komunikacji z klientem. Jeśli słuchanie potrzeb, bycie lepszą firmą, stanowi podstawę biznesu, klient musi to poczuć. Jednocześnie zwraca uwagę na to, że klient nie zawsze ma rację i że warto rozmawiać.

Niech gadają

Kiedy myślę Richard Branson, przed oczami staje mi dojrzały mężczyzna, pełen energii i ciekawości świata. Niebojący się wychodzić ze swojej strefy komfortu, przekraczający granice, także te kosmiczne, ktoś niezwykle aktywny i obecny. Po przeczytaniu książki potwierdziłam swoje wyobrażenie o twórcy imperium Virgin. Sam wskazuje, że otrzymał kiedyś radę, aby zawsze był widoczny, żeby było o nim głośno. Zainteresowanie szefem powoduje zwrócenie uwagi na biznes. To samonapędzająca się machina. Właśnie dlatego Branson w mediach nie funkcjonuje bez Virgin, choćby miało to być tylko logo na koszulce. Branson i Virgin to jedność. Coś, co teraz nazywane jest personal brandingiem, Branson uprawia od dekad, w naturalny, instynktowny sposób. Oczywiście, na pewno gdzieś w tle stoi armia fachowców od wizerunku, ale najwyraźniej tak dobrze robią swoją robotę, że nie da się tego odczuć w ludzkim zachowaniu Bransona.

Pęd

Ważnym aspektem książki, który został poruszony i podkreślony w ostatnich rozdziałach, jest wątek odpowiedzialnego biznesu. Branson podkreśla, jak ważne jest minimalizowanie negatywnego wpływu na środowisko. Wspiera wiele inicjatyw ekologicznych, udziela się na rzecz naszej planety i propaguje dobre zwyczaje. Wie, że wszechobecny pęd jest zgubny i na dłuższą metę nie prowadzi do zadowolenia, bo koszty poniesione po drodze są niewspółmierne do efektów. Dlatego dużo czasu spędza z rodziną, pracuje z domu, a swój wolny czas spędza aktywnie. Brzmi to dość idealistycznie, zwłaszcza jak na kogoś, kto w wieku 16 lat rzucił szkołę i zaczął rozkręcać swój pierwszy biznes.

Czy polecam tę książę? Jeśli zaczynasz przygodę z literaturą okołobiznesową — tak. Jeśli jesteś ciekaw rad, spostrzeżeń ojca Virgin — tak. Jeśli szukasz inspiracji, ciekawych case study — mniej, bo przykładów jest tu stosunkowo niewiele i brakuje im szerokiego kontekstu. Jeśli chcesz odpowiedzi na trudne biznesowe pytania — nie, to bardziej zestaw porad niż recepta na poprawę biznesu krok po kroku. Dużo tu ogólników i powszechnych teorii, choć może nie jestem obiektywna, bo często karmię się takimi historiami. Podsumowując: każda lektura coś wnosi, ta także. Jeśli nie masz zbyt wielkich oczekiwań i potrafisz poszybować z pomysłami dzięki inspiracjom z wielkiego świata Virgin — czytaj.