Książka, przez którą płakałam

Zawsze wierzyłam, że za sukcesem firmy stoją ludzie. Bycie liderem nie jest zadaniem samym w sobie, ale sztuką dobierania do zespołu takich osób, które przyczynią się do rozwoju organizacji. Zainspirowana wyjątkową książką, postaram się odpowiedzieć na pytania, dlaczego droga jest ważniejsza od celu i jak zachęcić zespół do ciągłego ulepszania organizacji. Zapraszam.

Niewidzialne skrzynki

Mam w sobie duże pokłady ciekawości. Lubię wiedzieć dlaczego, czasem za bardzo. Nie dotyczy to każdego aspektu życia, skupiam się na obszarach związanych z prowadzeniem firmy, employer brandingiem, marketingiem czy komunikacją. Dla mnie to takie zbiory zainteresowań, niewidzialne skrzynki, do których mogłabym włożyć niezliczoną liczbę pomniejszych tematów. Jednym z nich jest tworzenie i zarządzanie organizacją opartą na precyzyjnie dobranym zespole. Wielkim szacunkiem darzę liderów, którzy za pomocą wypracowanych metod, wielkiej uważności i w towarzystwie dopasowanych ludzi zapisują kolejne karty historii. W trakcie czytania książki „Dawaj innym szczęście” (jeszcze o niej napiszę) spotkałam się z koleżanką, która podsunęła mi inną wartą uwagi lekturę „Kreatywność S.A. Droga do prawdziwej inspiracji”. Olu — dziękuję.

Praktyka

Na rynku wiele jest publikacji o tym, jak prowadzić firmę, aby odniosła sukces. Od złotych rad i dobrych praktyk „wielkich liderów” można dostać rozstroju żołądka. Staram się unikać lektur napisanych przez domorosłych pedagogów biznesu, którzy z pozycji obserwatora silą się na podanie recepty na prowadzenie idealnej firmy. Przyciągają mnie natomiast te pozycje, które wyszły spod piór praktyków, ojców sukcesu, osób które uczestniczyły w tworzeniu nowego, unikalnego środowiska pracy, tak jak ma to miejsce w książce „Kreatywność S.A.”, której autorem jest m.in. Ed Catmull — współzałożyciel Pixar Animation Studios. To nie jest tylko historia powstania studia filmowego Pixar, jego połączenia z Disneyem, ale przede wszystkim opowieść o tym, jak m.in. Ed stworzył miejsce pracy sprzyjające kreatywności, oczywiście w dużym uproszczeniu. Ta książka to opis drogi, którą szefostwo obu firm i ich pracownicy musieli przejść, aby stać się studiem wyznaczającym światowe trendy w animacji.

Ludzie

Czytając „Kreatywność S.A.” miałam nieodparte wrażenie, że bohaterami tej książki są wszyscy pracownicy Pixara i Disneya. To oni tworzą kulturę tej organizacji, wyznaczają nowe kierunki rozwoju, przecierają szlaki, które nie zawsze prowadzą ich w dobrym kierunku. Ale to co cieszy ich najbardziej to droga jaką muszą przebyć, a nie sam cel. Dobry lider to taki, który obserwuje i analizuje jakie warunki powinny być spełnione, aby zespół pracował najlepiej. Przy czym owo „najlepiej” może w różnych firmach oznaczać coś innego. W środowiskach kreatywnych, bez względu na to, czy mówimy o całej firmie, czy tylko o wybranych działach, niezwykle istotne jest to, aby konfrontować ze sobą pomysły, nie bać się zmiany i podążania w nowym kierunku.

Droga

Nie raz w życiu miałam tak, że proces prezentacji pomysłu był tak wymagający i czasochłonny, a sam cel tak ważny i określony, że droga, którą należało pokonać do jego osiągnięcia była tylko przejściem z punktu A do B. Tymczasem to właśnie droga nadaje kształt finalnemu celowi. Świadomość, że możemy z niej zbaczać, wracać, zwolnić lub przyspieszyć to wielki komfort, na który w wielu firmach nie ma miejsca. Przestrzeń na analizę każdego odcinka, możliwość zabrania głosu przez wszystkich uczestników projektu, bezpośrednio przedkłada się na zaangażowanie i ulepszanie pracy. Ilu błędów udałoby się uniknąć, gdybyśmy na bieżąco szczerze omawiali przebyty odcinek? Jakie efekty przyszłoby nam zobaczyć, gdybyśmy pracowali bez mentalnych ograniczeń i strachu?

Zespół

Prace kreatywne z założenia ewoluują. Mało jest sytuacji, kiedy pierwotne założenia zostają zrealizowane dokładnie tak jak sobie to zakładaliśmy. Im więcej osób uczestniczy w ich powstawaniu tym więcej „błędów” można wychwycić w fazie realizacji. To mega cenne. Straszne jest to, że tak zażarcie bronimy dostępu do opracowywanych przez nas tematów, w obrębie jednej firmy, czasem nawet działu, po to aby jak najmniej rączek taplało w naszym wiaderku. Więcej punktów widzenia udoskonala efekt, wzmaga kreatywność i minimalizuje straty w ostatniej fazie prac lub po wdrożeniu projektu. Zawsze byłam fanką zespołów projektowych, gdzie spotykały się osoby zainteresowane danym tematem, mimo że mogły nie uczestniczyć bezpośrednio w zadaniach grupy. Nadawały spotkaniom innego wymiaru, dzięki ich udziałowi trzeba było przedstawić pomysł tak, aby „te osoby” go zrozumiały i szły krok w krok za naszym tokiem rozumowania. To taki głos z zewnątrz, który może uchronić cały zespół przed popełnieniem poważnych błędów.

Lider

Od dawna żyję w przeświadczeniu, że dobry lider to ten, który tworzy swojemu zespołowi odpowiednie warunki do pracy i rozwoju, wierzy w jego doświadczenie i umiejętności, towarzyszy i dopinguje, kiedy ten opada z sił. Widząc potencjał w swoich ludziach, chce wykrzesać z nich to co najlepsze, podsyca ich kreatywność, nie boi się idei, których nie rozumie, bo wie, że zatrudnił odpowiednich specjalistów, którym ufa. Podobnie przedstawiony jest lider w książce Eda Catmulla, jako odważny, ufający towarzysz w drodze ku kreatywności. Osoba, która nie boi się zatrudniać osób mądrzejszych od siebie, bo wie ile może zyskać otaczając się takimi współpracownikami. Osoba, która widzi potencjał swoich ludzi i chce go rozwijać, gdyż ich rozwój jest korzyścią dla wszystkich. Relacje w zespole opiera na szczerości, bo nie ma nic gorszego niż praca w atmosferze strachu przed prawdą, z tego nigdy nie wynikło nic dobrego. Dobry lider jest uważny na to, aby potencjał zespołu miał ujście w codziennej pracy, daje przestrzeń do popełniania błędów i nauki przez wspólne doświadczenia.

Karmienie kreatywności

W pracy kreatywnej ważne jest dostarczanie nowych bodźców i otoczenie, które sprzyja generowaniu nowych pomysłów. Pobudzanie zespołu może odbywać się poprzez regularne burze mózgów, inspirujące wyjazdy ale też wymianę wiedzy. Często sami wiecie najlepiej co nakarmi waszą kreatywność, jakie rzeczy, spotkania muszą się wydarzyć aby uwolnić jej dodatkowe pokłady. W książce pada kilka interesujących przykładów jak inspirować zespół np. wycieczki badawcze, eksperymenty czy nauka patrzenia. To co przewija się nieustannie przez „Kreatywność S.A.” to ogromny nacisk na działania zespołowe, wzajemne inspirowanie się do kolejnych działań i wsparcie.

Czytałam i płakałam

Wiele razy podczas czytania tej książki płakałam (nie była to wielka rozpacz, żeby nie było, ale cieknące po policzkach łzy). Nad czym? Po części nad beznadziejnością firm, które skupiają się na wynikach bardziej niż na tym jak je osiągnąć i kto ma to zrobić. Nad znieczulicą i krótkowzrocznością towarzyszącą liderom, którzy zamiast szukać ludzi odważnych, niekonwencjonalnych, z szerokimi horyzontami wynoszą na piedestały poklaskiwaczy, którzy nigdy im się nie sprzeciwili. Płakałam nad wygodą i brakiem szczerości w prowadzeniu organizacji, mydleniem oczu i kreowaniem nieprawdziwej rzeczywistości. Wzruszały mnie momenty, poświęcone kreatywnej krytyce, zespołowej analizie dokonań i przyszłych planów oraz te traktujące o trudnych momentach dla Pixara.

Cenię ludzi, którzy wierzą w potęgę dobrze skomponowanego zespołu, współpracującego na zasadach fair play, w oparciu o szczerość i wzajemne wsparcie. Myślę, że tylko takie połączenia dają dobre rezultaty, które mogą stać się wzorem do naśladowania. Tworząc firmę, dział czy nawet mały zespół, koncentracja na ludziach, ich pomysłach, doświadczeniach i przemyśleniach, pobudzi ich zaangażowanie, chęć do realizacji zadań i wyostrzy wizję wspólnego celu. Warto pamiętać, że najlepsze pomysły tworzą ludzie, dlatego dbajcie o nich!

Kreatywność S.A.