Oglądając serial, chcemy się zrelaksować, odpocząć od obowiązków, codzienności, pracy. Bywa tak, że myśli uparcie krążą wokół zawodowych tematów. Krążą niczym zło po Hawkins. Efektem tego może być wtedy zbiór skojarzeń Stranger Things - employer branding.
Kiedy myślę o employer brandingu ilość skojarzeń na minutę jest bardzo duża. Nie opuszczają mnie one nawet podczas oglądania serialu. A że ostatnio na szerokie wody Netflix wpłynął kolejny sezon Stranger Things, to nie mogłoby być inaczej… Czego można dowiedzieć o employer brandingu, oglądając ten serial? Całkiem sporo. Oto dziesiątka moich obserwacji.
- Zespół to podstawa. Dobrze dobrana drużyna, która trzyma się razem i wspiera, potrafi bardzo dużo osiągnąć. Dużo więcej można osiągnąć w teamie niż solo, co w serialu jest bardzo zauważalne. Nawet jeśli El walczy w pojedynkę, de facto nie jest sama, bo przyjaciele robią wszystko, aby ją odnaleźć i pomóc.
- Różnorodność jest ważna. Serialowa ekipa to idealnie dobrany team. Każdy potrafi co innego, ma inną rolę w tym zespole, ale razem funkcjonują bardzo dobrze, uzupełniając się i czerpiąc ze swoich mocnych stron. Dobre połączenie gwarantuje sukces.
- Wzrastanie zespołu jest fajne. To, czego boją się founderzy wielu firm – wzrost, nie musi być straszny. Jak w serialu – do starej ekipy dołączają nowi. Starsi, młodsi, bardziej i mniej podobni do rdzennych bohaterów. Sztuka polega na tym, aby wspólny cel umacniał ten wzrost. A wartości wyznawane przez tych z najdłuższym stażem były przekazywane nowym.
- Zaangażowanie to bezcenna wartość. Szczera wiara w osiągnięcie wspólnego celu, współpracę i przyjaźń potęguje zaangażowanie. To uczucie, kiedy wiesz, że idziesz z zespołem w tym samym kierunku, ramię w ramię bardzo wiąże. W takich sytuacjach nie ma barier, a wytężona praca staje się przyjemna, nawet gdy chodzi o nadgodziny (oczywiście zachęcam do work-life-balance).
- Inna perspektywa. Idea równoległej rzeczywistości ma też zastosowanie w EB i rekrutacji. Dobrze jest znać sposób myślenia, podejmowania decyzji przez kandydata i pracownika. Wszystko, co składa się na candidate i employer experience, jest wartościowe. Spojrzenie na procesy z innej strony dostarcza informacji o tym, co robimy dobrze, a co źle, gdzie są słabe punkty warte poprawy. Nie ma nieomylnych i wszystkowiedzących ludzi, dlatego druga perspektywa jest pomocna.
- Granice są w głowie. Podejmowanie wyzwań, pokonywanie tego, co wydaje się niemożliwe, jest często siłą napędową w pracy. Liczy się podejście, wytrwałość i współpraca, a wszystko się uda. Kiedy masz suwerenność w działaniu, Twoja kreatywność wkracza na inny poziom. Dużo łatwiej jest brać odpowiedzialność za to, co samodzielnie się wymyśliło. Podobnie jest w serialu, Dustin nieustannie przekraczał granice, co miało pozytywny wpływ na awaryjne sytuacje.
- Upadanie umacnia. Łączy się to z poprzednim punktem. Porażką jest brak wniosku po upadku, a nie sam upadek. Czerpanie z doświadczeń może się okazać kluczowe w pracy z ludźmi. Bohaterowie nieustannie odnoszą się do tego, co wydarzyło się wcześniej, w poprzednim starciu, dzięki temu działają sprawniej i szybciej. Niezwykle wartościowe jest zatem analizowanie działań.
- Straty w ludziach. Niektóre zmiany, „wyprawy w nieznane” niosą za sobą ryzyko utraty kolegów czy koleżanek. Nie musi chodzić o spektakularne podróże czy walkę ze złem jak w serialu. Pozornie niegroźna zmiana w strukturze firmy czy nowy przełożony powodują, że ludzie znikają. Niestety często tak jest, że kiedy kogoś szczególnie dotykają zmiany, decyduje się odejść. Jeśli nie da się tego powstrzymać, należy zadbać o tych, którzy zostali.
- Wspólna historia, misja i wartości. Połączenie różnych ludzi, nawet w trudnych warunkach, jest możliwe, kiedy mają tę samą historię, misję i zasady. Lubimy ludzi do nas podobnych, podobnie myślących i zachowujących się tak samo, zwłaszcza na poziomie wartości. Mimo różnorodności bohaterów, łączyła ich misja i to, co razem przeszli. To coś, co wiąże ludzi na zawsze i generuje piękne – choć w tym wypadku straszne – wspomnienia.
- Nawet najstraszniejszy potwór ma słabe strony. Tu chyba nie potrzeba komentarza.
Myślę, że takich skojarzeń mogłabym tu wskazać jeszcze drugie tyle. Nie zrobię tego, bo to w końcu tekst inspiracyjny. Niech wasze myśli popłyną.